- sdd pisze:
Wśród ciekawie mówiących osób są nie tylko krótkofalowcy - czasem warto, by mikrofon dostał ktoś spoza środowiska.
Tak to prawda, czasem osoby z boku mają coś ciekawego do powiedzenia.
Myślę, że między innymi dlatego większość stacji radiowych prowadzi np nocne programy polegające na rozmowie prowadzącego z różnymi osobami które dzwonią.
Rozmowa zazwyczaj jest transmitowana w eterze.
I niech tak zostanie.
Nie róbmy z krótkofalarstwa śmietnika, bo ktoś ma ochotę dopuścić do mikrofonu nachlanego wujka czy kuzyna.
Z całym szacunkiem do kolegi SDD, ale wydaje mi się, że ma problem ze zdefiniowaniem swojego miejsca w naszym hobby.
Po prostu najpierw zdał egzamin bo akurat przechodził w pobliżu, a teraz zastanawia się do czego wykorzystać pozwolenie radiowe bo jakoś tradycyjne ramy krótkofalarstwa wydają mu się bardzo ciasne.
Na razie mamy dwa ciekawe pomysły:
1) rozmowy z Ziutkiem ochroniarzem na 70 cm
2) przełykający gorzałkę lub zagryzający śledziem wujek, kuzyn lub inny pociotek nadający w tym czasie prawdopodobnie na 80 metrach.
Nawet próbuję sobie wyobrazić sobie jak do np. mojej wczorajszej łaczności z SP4.../mm wtrąca się z boku z przeciągłym "marynarskim" beknięciem czyjś wujek będący akurat w pobliżu włączonego radia w czasie zakrapianej biesiady. Po prostu miodzio.
Wcale nie dziwię się, że część Krótkofalowców (tak pisanych przez duże "K") jest lekko rozgoryczona i zastanawia się nad rezygnacją z uprawiania hobby.
Otóż kolego SDD, dla Twojej wiadomości, bo być może nikt Ci tego nie powiedział przed egzaminem.
Krótkofalarstwo to jest hobby, sposób przyjemnego spędzania czasu i kontaktów z innymi hobbystami.
I ci hobbyści, a raczej ich poprzednicy, 90 lat temu ustalili jakieś zasady (jak w brytyjskim klubie).
Generalnie większość te zasady akceptuje. Oczywiście wszystko podlega zmianom i idzie z jakimś postępem, ale należy rozróżnić zbieranie znaczków (nawet stemplowanych) od zbierania zużytego papieru toaletowego.
To drugie to nie jest filatelistyka.
Niestety od dawna jakąś część środowiska stanowią wszelkiej maści frustraci jedni gotowi zabić za łączność z K5P czy P5, inni szukający przedłużenia męskości w kilowatach, lub jeszcze inni widzący wartość dodaną do hobby w nachlaniu się i bełkotaniu do mikrofonu.
Szkoda, że inwencja niektórych idziemy w tym kierunku, ale gdy dochodzi do rozmowy o optycznej łaczności pozahoryzontalnej to osobnicy tacy nie mają już nic do powiedzenia.
Naprawdę zaczynam się cieszyć, że prawdopodobnie nie dożyję tego co będzie się działo za lat 20-30.